Kraj Świat Miasta Opinie Gospodarka Nauka Tech Kultura Sport Classic Magazyny Zdrowie Wideo Wysokie Obcasy Ekologia Prenumerata Więcej 10 czerwca 2019 | 05:58 Ludmiła Anannikova, Piotr Żytnicki Duży Format Nie p ł acz, bo b ę dzie zwarcie. Dlaczego Ilona pope ł ni ł a samobójstwo i czy w Amice by ł mobbing? Ujawniamy nieznane fakty Śledztwo "Wyborczej". Wyśmiewali się z Ilony. Szydzili, że może dziś ją znowu przerzucą na inny dział. Coraz częściej płakała. BYDGOSZCZ Skandal podczas Konkursu Paderewskiego w Bydgoszczy. Rosjanin odrzuca wyróżnienie MATERIA Ł PROMOCYJNY PARTNERA Getin Noble Bank: Komfort i bezpieczeństwo Klientów są dla nas najważniejsze Nadchodzą dotkliwe podwyżki cen, a pensje się skurczą. Tak nasze portfele będzie łupać PiS 25 listopada. W Moskwie został odlany największy dzwon świata. Nigdy nie zadzwonił [KALENDARIUM] Wypłata 13. emerytury będzie przesunięta o kilka miesięcy. A czternastka nie będzie wypłacana co roku 1 ZDJ Ę CIE Ilustracja: Igor Morski NAJCZ ĘŚ CIEJ CZYTANE REKLAMA piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Poniedziałek 25.11.2019 Dzisiejsze wydanie papierowe Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Przebój Teraz w ratach 10x0% Zegar wskazywał szóstą. Wiesław zszedł do kotłowni, rozpalił ogień. Kiedy ciepło popłynęło po rurach, wrócił do łóżka. Zapytał Ilonę, czy dzieci wróciły po sylwestrze do domu. „Chyba tak”. Wstał trzy godziny później. Ilony nie było. Może poszła na spacer? Ale ubrania wisiały w przedpokoju. Może do sąsiadki? Napisał SMS-a. Nie odpowiedziała. Zaczął się niepokoić, a potem szukać. Ilonę Pujanek znalazł sąsiad, który przyszedł pomóc Wieśkowi w poszukiwaniach. Była w drewutni. Odebrała sobie życie przez powieszenie. Nie zostawiła listu. Z telefonu wykasowała wszystkie SMS-y. Była atrakcyjną kobietą: 44 lata, uśmiechnięta, blond loki do ramion. Z Wiesławem wychowała dwie córki. Szybko wyszła za mąż. Pracowała w fabryce jako praskowa. Najpierw w lokalnym Formacie produkującym kable do AGD, a kiedy siedem lat temu padł, przeszła do Amiki. Choć od samobójstwa Ilony minęły dwa lata, nie wszyscy we Wronkach pogodzili się z oficjalną wersją, że zabiła się z powodów osobistych. O wyjaśnienie motywów jej śmierci wciąż walczą: Magdalena Pustkowiak – 36 lat, najbliższa przyjaciółka, jeszcze z czasów Formatu. Joanna Pujanek – 25 lat, córka zmarłej, która również pracowała w Amice. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Renata Olech – po pięćdziesiątce, była pracownica Amiki. Anna Wilk-Baran – przed czterdziestką, dziennikarka, prowadzi „Gazetę Powiatową”. Wszystkie zostały pozwane (oskarżone) przez Amicę lub jej pracowników za naruszenie dobrego imienia lub zniesławienie. Odpuścić jednak nie zamierzają. – Nie chcemy, żeby śmierć Ilony przeszła bez echa. Chcemy sprawiedliwości. Ostatnia rozmowa 11-tysięczne Wronki na skraju Puszczy Noteckiej to spokojne miasteczko. Zielono, dworzec i ratusz z czerwonej cegły, wszędzie blisko. Przed laty słynęły z więzienia, w którym zamykano więźniów politycznych, a dziś recydywistów i sprawców ciężkich przestępstw. Drugi symbol miasta to Amica – największy polski producent sprzętu AGD i jeden z największych pracodawców w okolicy. Prezesem Amiki jest Jacek Rutkowski – 70-letni milioner, należący do setki najbogatszych Polaków według „Forbesa”. Poza fabryką ma klub piłkarski Lech Poznań. Dom dziennikarki Anny Wilk-Baran stoi kilkanaście minut drogi od dworca. Przy furtce witają nas koty. Siadamy w salonie. Anna nalewa kawę, potem dzwoni po Magdę, Renatę i Joannę, żeby przyszły opowiedzieć o sprawie. – Przed samobójstwem Ilony nie byłam z Amicą w kontrze – mówi dziennikarka. – Teraz jestem, bo stanęłam po stronie ludzi. Rodzina Ilony nie chciała odszkodowania, tylko żeby ten człowiek piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 chociaż naganę dostał. A Amica w żaden sposób go nie ukarała. Krótko po śmierci Ilony dziennikarka zamieściła ogłoszenie na profilu „Gazety Powiatowej”: „W związku z samobójstwem pracownicy firmy Amica informujemy, że zbieramy materiały na temat mobbingu w zakładzie. Osoby, które anonimowo chcą opowiedzieć na łamach gazety o sytuacji, prosimy o kontakt”. Apel zadziałał. – Dowiedziałam się, że Ilona była złośliwie przerzucana na trudniejsze stanowiska, gdzie sobie nie radziła. Ludzie widzieli, że często płacze – mówi dziennikarka. W styczniu 2017 roku opublikowała artykuł. „Przerażona i zaszczuta odebrała sobie życie. Dla jej bliskich świat stanął w miejscu” – pisała o Ilonie. Z powodu artykułów Amica od dwóch lat walczy z nią w sądzie. Jako pierwsza dołącza do nas Magda Pustkowiak. Ciemne blond włosy do ramion, sweter w serek, uśmiecha się, ale jest zdenerwowana. Przypomina historię: z Iloną poznały się ponad dekadę temu w zakładzie Format. Była jej przełożoną, majstrową. W pracy Magda i Ilona świetnie się dogadywały. Inaczej było z przełożonym Alfredem K. – Ilona by ł a jedn ą z najlepszych praskowych na zmianie. Sto kabli zakuwa ł a w trzy minuty, a wybrakowane sztuki jej praktycznie si ę nie zdarza ł y. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 – Przystojny, po czterdziestce, podobał się kobietom, ale dla Ilony bywał chamski – wspomina Magda. – Raz zapytałam ją, dlaczego. Powiedziała, że liczył na jakąś korzyść z jej strony, odmówiła mu. Kiedy Format padł, Magda poszła do Samsunga, a Ilona i Alfred K. do Amiki. K. szybko awansował tam na mistrza, szefa Ilony. Dziś Magda ma z K. sprawę karną za zniesławienie. Zarzucił jej, że pomówiła go w mediach. Taką samą sprawę ma z mistrzem Joanna, córka Ilony, i jeszcze jedna była pracownica Amiki. – Liczyłam się, że mnie pozwie, choć nie wymieniałam go z nazwiska – mówi Magdalena. – Twierdzi, że dałam do zrozumienia, że był napastliwy seksualnie. Ale przepraszam, doświadczyłam, czego doświadczyłam. Pociągnął za rękę i usadził sobie na kolana. Aż podskoczyłam. Byłam zażenowana. Jakim prawem to zrobił? – Na początku Ilona nie skarżyła się na pracę w Amice – Magda bierze łyk kawy. – Ale w ostatnich dwóch latach coraz częściej płakała. Mówiła, że ciągle przenoszą ją z prasek na montaż, gdzie sobie nie radzi. Bała się zwolnienia. Mąż nie zarabiał kokosów, a ona czuła odpowiedzialność za rodzinę. Powtarzała, że ma wykształcenie podstawowe, jest po czterdziestce i nic innego nie znajdzie. Podczas naszej ostatniej rozmowy mówiła, że kończy się jej chorobowe i że ma myśli samobójcze. Od dwóch lat leczyła się u psychiatry. Dwa tygodnie przed samobójstwem mówiła, że boi się powrotu do pracy. REKLAMA piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 23 lutego 2017 r. Demonstracja przed zakładem Amiki we Wronkach, po samobójczej śmierci Ilony Pujanek ŁUKASZ CYNALEWSKI Rana – Na montażu, gdzie przenoszono mamę, kable wciska się w specjalną kostkę, co wymaga większej siły i precyzji niż praca na prasce. Trzeba w kółko wykonywać ten sam ruch, który mamę bardzo bolał, bo miała problemy z łopatką – mówi Joanna Pujanek, córka Ilony. Właśnie weszła do domu dziennikarki. Według córki Ilonę najczęściej wysyłano na montaż po zwolnieniach lekarskich. Skarżyła się, że przenosiny to kara za nieobecność. – Mówiła, że ma dość tej pracy. Kiedyś tak się przejęła, że na zakładzie zemdlała. Zabrało ją pogotowie. Ale nie mówiła, dlaczego przełożony robi jej na złość. Wielu rzeczy dowiedziałam się później. Córka Ilony poszła do Amiki zaraz po szkole, bo „coś trzeba było robić”. Trafiła na ten sam dział, gdzie matka. I też miała problem z mistrzem K. – Po tygodniu wezwał mnie do swojego „akwarium”. Mówił, że robię za mało sztuk, że powinnam pracować jak starsi pracownicy, a ja nigdy w życiu nie miałam styczności z kablami i wiązkami. Miałam stanowisko tuż przy jego biurku, więc widział piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: Dlaczego Ilona Pujanek popełniła samobójstwo? Jej córka opowiada o pracy w fabryce Amiki Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 każdy mój ruch. Mówił, że inne dziewczyny, przyjęte w tym samym czasie, robią więcej. Zrobiłam rozeznanie i okazało się, że robią tyle samo! Teraz myślę, że czepiał się mnie przez mamę. W pracy Joanna starała się chronić matkę, pomagać jej na montażu. – Zostawałam z nią po swojej zmianie. Kierownictwo patrzyło na to źle. Kiedyś koordynator zapytał, czy czegoś tu potrzebuję. Musiałam wyjść. W 2016 roku Ilona, bawiąc się z dziećmi sąsiadów, mocno uszkodziła dłoń. Rana źle się goiła. Pół roku była na zwolnieniu lekarskim. Do pracy nie wróciła. – Do mamy docierały informacje, że chcą ją przenieść na montaż na stałe. Próbowaliśmy z ojcem ją przekonać, że nie musi wracać do Amiki, ale ubzdurała sobie, że musi. A potem nie wytrzymała – Asia ociera łzy. Obraz wszystkiego Rodzinę Ilony przesłuchuje policja. Ma ustalić, czy ktoś nie nakłonił jej do samobójstwa. – Przesłuchiwał nas policjant Jacek Zych, który wcześniej był w Amice ochroniarzem, a dziś pracuje tam jego żona – mówi Asia. – Opowiedziałam mu, jak byłyśmy z mamą traktowane, a on na to, że w swojej pracy jest bardziej mobbingowany. Zatkało mnie. Cztery dni później dochodzenie zamknięto. – Zanim napisałam artykuł, byłam w stałym kontakcie z Heniem Szlachetką, szefem ochrony Amiki – mówi Anna Wilk-Baran. – Henio jest najbliżej prezesów Amiki Jacka Rutkowskiego i Marcina Bilika. Bez ich zgody i wiedzy nic się w firmie nie dzieje. Zapytałam, czy się wypowiedzą do tekstu. Nie chcieli. Henio powiedział mi, że między Iloną i Alfredem K. był jakiś romans. Prostowałam, że z tego, co mi przekazano, to on chciał, a ona nie. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Henryk Szlachetka to były milicjant, szef ochrony Amiki i Lecha Poznań – pilnuje porządku i w fabryce, i na stadionie. Spotkanie miała z nim Joanna, córka Ilony. – Opowiedziałam mu historię mamy, pan Szlachetka coś zapisywał. Joanna nagrała rozmowę. Szlachetka przedstawia się jako szef wewnętrznej komisji, która ma wyjaśnić okoliczności śmierci Ilony. – W Amice ludzie mają pracować z przyjemnością, a nie pod pręgierzem – mówi do Joanny. Przyznaje, że pracownicy nie chcą mówić, co działo się na dziale Ilony. – Asiu, moją rolą jest pomóc. Powiedziałem prezesowi Rutkowskiemu, że cię znam. Dostaliście 2 tysiące złotych zapomogi od nas, może jeszcze jakieś pieniądze... Chcemy to do bólu wyjaśnić. Ja ci pomogę, włos ci z głowy nie spadnie. Następnie zaczyna wypytywać, co Ilona mówiła w domu o pracy. Joanna: – Opowiadała, że jest źle w pracy. Sama doświadczyłam złego traktowania przez mistrza. Szlachetka stuka w klawiaturę komputera. Joanna: – Codziennie mówiła, że boi się powrotu do pracy. Szlachetka: – Ktoś ją gnębił, dokuczał jej? – Tak, pan Alfred K. i też pan koordynator. Mama rozmawiała z nimi. Pracowała na praskach. Oni doskonale wiedzieli, że na montażu nie daje sobie REKLAMA piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: Dyrektor Amiki przyznaje, że zgłaszano mobbing. Ikonowicz nie zamierza przepraszać za "krew na rękach" Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 rady. Prosiła, żeby jej nie przerzucać, ale nic z tym nie zrobili. Pan Alfred wiedział, że mamie nie idzie na montażu, jednak nie chciał się zgodzić na jej powrót na praski. Jak zmarł dziadek, mama podupadła, leczyła się u psychiatry. Miała nerwicę i przełożony o tym wiedział. Na pewno są osoby, które to wszystko widziały. Ale czy ktoś się odezwie? Wszyscy się boją. – Z czego wynikało takie traktowanie mamy? Próbuję sobie w mojej głowie ustalić, co było powodem, że taki skurwysyn z niego, że on się tak zachowywał – mówi Szlachetka o Alfredzie K. – Wiem, że konflikt powstał w poprzedniej firmie, ale nie wiem, o co dokładnie chodziło. Szlachetka: – Mam obraz wszystkiego. Ikonowicz stoi pod fabryką Joanna po miesiącu znów spotkała się ze Szlachetką. – Zapytał, czy oczekujemy jakiejś pomocy. A ja na to, że sprawiedliwości. Wtedy już było wiadomo, że Piotr Ikonowicz szykuje protest pod fabryką. Były poseł, obrońca lokatorów i pracowników, pojawił się we Wronkach pod koniec lutego 2017 roku. – Mieszkańcy Wronek! Nie dajcie się zastraszyć! Nikt, kto myśli zdroworozsądkowo, nie ma – Mama mówi ł a, ż e czuje presj ę Czy chcia ł a urlop, czy przepustk ę , zawsze mia ł a z tym problemy, a inni dostawali ot tak. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 wątpliwości, że związek między samobójstwem a sytuacją w fabryce jest oczywisty! – mówił przed bramą zakładu. Za swoje wypowiedzi Ikonowicz, podobnie jak Wilk-Baran, został pozwany przez Amicę. Firma domaga się od niego przeprosin i wpłaty 60 tysięcy złotych na dzieci z niepełnosprawnościami. Proces trwa. – Może moje wypowiedzi były emocjonalne, ale też waga sprawy i poziom tragedii te emocje uzasadniają – mówił nam Ikonowicz po otrzymaniu pozwu. – Amica powinna zwolnić lub zawiesić odpowiedzialnych za mobbing, wprowadzić cywilizowane normy. Oni jednak poszli w zaparte. Jedyna forma dialogu to dla nich pozwy sądowe. Pytamy kobiety, czy zgłaszały sprawę związkowcom działającym w Amice. – Nie, bo związek stanął po stronie firmy – wyjaśnia Renata Olech, była pracownica Amiki. Na dowód otrzymujemy pismo do pracowników od szefa związku Mariana Mielcarka: „Z wielkim niepokojem i głęboką troską obserwujemy atak medialny na Nasz Zakład, a zarazem na Nas – Pracowników, na Nasz wizerunek, na który wspólnie przez lata Wszyscy razem pracowaliśmy. (...) Stanowczo potępiamy wykorzystywanie tragedii ludzkiej do celów politycznych i rozgłosu medialnego. (...) Na podstawie informacji, jakie do tej pory posiadamy nie mamy powodów sądzić, aby w Amica doszło do sytuacji mobbingu, tak jak przedstawiają to nieprzychylne media. (...) Doceniamy i będziemy wspierać w każdy piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: Amica Wronki pozywa Piotra Ikonowicza. Mówił, że producent kuchenek ma krew na rękach Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 możliwy, dostępny sposób działania pozwalające oczyścić dobre imię naszej firmy”. Również Olech Bestrzyński, dyrektor ds. zasobów ludzkich, przed pikietą pisał do pracowników: „Koleżanki i Koledzy. Nadal jesteśmy celem ataku ze strony podmiotów zewnętrznych chcących kosztem nas wszystkich zrealizować swe własne cele”. 29 sierpnia 2018 r. Dziennikarka Anna Wilk-Baran i były poseł Piotr Ikonowicz podczas rozprawy w procesie wytoczonym przez Amikę Wronki PIOTR SKÓRNICKI Czajnik Renata też ma proces. Cywilny, ze swoim byłym przełożonym Andrzejem P . Nie wymieniła jego nazwiska w prasie, ale i tak poczuł się urażony jej publicznymi wypowiedziami. Według Renaty podczas jednej ze zmian mistrz roztrzaskał o posadzkę czajnik, na który składała się cała załoga, a kiedy zaczęła zbierać odłamki do reklamówki, kopnął: celował w czajnik, a trafił w jej rękę. On sam, podczas wizji lokalnej, którą przeprowadzono w hali, zaprzeczył, że użył siły wobec pracownicy. Mówił też, że czajnik upadł samoistnie. Firma przyjęła tę wersję. – Byłam na obdukcji, poskarżyłam się kierownictwu, ale nic to nie zmieniło – mówi Renata. – Mistrz nawet nie przeprosił. Dopiero po śmierci Ilony został przeniesiony na inny dział i już nie zarządza ludźmi. W sprawie mistrza interweniował także związek zawodowy, bo dostał skargę od 22 pracowników. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Renata mówi, jak wygląda struktura Amiki: szeregowy pracownik, lider zespołu, koordynator (szefuje na danej zmianie), mistrz zmianowy (zarządza trzema zmianami w dziale), kierownik działu, dyrektor produkcji i szefostwo zakładu. Kierownicze stanowiska pełnią mężczyźni. Kobiety obsługują taśmę. Na jej dziale klejenia, podobnie jak na wiązkach, też przenoszono pracowników. – To nie jest tak, że chodzi o załatanie jakiejś luki, bo jednego pracownika zamienia się z drugim. Jaki sens zamieniać ludzi miejscami, jeśli to właśnie na swoich stanowiskach czują się i pracują najlepiej? To złośliwość. Świadek Renatę, Magdalenę i Joannę do sądu zaprowadził m.in. artykuł Luizy Łuniewskiej z 18 lutego 2017 na portalu Wirtualna Polska. Padają w nim mocne zarzuty pod adresem fabryki: „Kobiety są nikim, są do najcięższych prac”, „Rządzą faceci prymitywni i agresywni”, „Mistrz kopnął mnie w rękę”, „Mistrzowie szantażują kobiety. Mówią, że będą miały lżejszą pracę, jak seksualnie ulegną, i przechlapane, jak się nie zgodzą”. W artykule Amica, pytana przez Łuniewską, zaprzeczyła, jakoby w fabryce dochodziło do mobbingu, a sytuacja w zakładzie miała wpływ na samobójstwo Ilony. Wypowiedział się też Piotr Wochelski, prokurator z Szamotuł. Jego zdaniem Ilona zabiła się z powodów osobistych. Przyznał jednak, że słyszał o mobbingu w Amice, ale nie wpłynęło żadne doniesienie. Zachęcał, by wszyscy, którzy mają cokolwiek do powiedzenia, skontaktowali się ze śledczymi. Krótko po publikacji artykuł zniknął z serwisu. Autorka nie pracuje już dla portalu. Mówi, że nie było pretensji do jej warsztatu czy prawdziwości materiału. – Amica jedynie zasygnalizowała, że skróciłam jej wypowiedź, więc wydawca dodał brakujący fragment. Innych uwag nie było. Zapytałam wszystkie strony i dochowałam należytej staranności. Nie przysłano sprostowania ani pozwu sądowego. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Artykułu Łuniewskiej już na portalu nie przeczytamy, ale o samej Amice owszem. Regularnie publikuje artykuły sponsorowane o fabryce, chwaląc jej sprzęt. Pytamy rzecznika portalu Michała Siegiedę, dlaczego usunięto artykuł o samobójstwie Ilony. Wskazuje na „wątpliwości co do dostatecznego udokumentowania, co jest szczególnie ważne w przypadku tak wrażliwych i trudnych historii”. Twierdzi, że autorka odeszła z portalu po kilku miesiącach i nie miało to związku z tym tekstem. – Nie ma też żadnego związku między przytoczoną publikacją a kampaniami realizowanymi w Wirtualnej Polsce. Co miesiąc realizujemy setki różnych kampanii reklamowych – podkreśla rzecznik. Dziś Łuniewska jest świadkiem w procesach kobiet, które opisała. Raz już zeznawała. – Zdziwiło mnie, że jestem świadkiem w sprawie z oskarżenia pana, który nie pojawił się w moim tekście z nazwiska. Nie wiem, z jakiego powodu pozwał moją rozmówczynię – mówi. Jednak artykuł, choć został usunięty, miał wymierny skutek. Pracownicy fabryki zdecydowali się zeznawać. Zostaje wszczęte kolejne śledztwo. Wszyscy się śmiali Prokuratura nie chciała pokazać nam zeznań pracowników Amiki, ale do nich dotarliśmy. – Wiele razy widziałam, jak Ilona płacze. Była często przerzucana na montaż. Wspominała, że ma problemy w domu, chodziło o jakiś spadek, i że leczy się u psychiatrów. Miała jakiś konflikt z mistrzem, mówiła, że się go boi, ale nie mówiła dlaczego – mówi Donata K., praskowa. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: Po samobójstwie pracownicy Amiki - zmowa milczenia we Wronkach [KOMENTARZ] Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Marzena W., monterka: – Byłam świadkiem złego traktowania Ilony przez przełożonych, a w szczególności przez K., który przenosił ją na różne stanowiska, wiedząc, że nie daje sobie na nich rady. Często była wzywana do jego biura, gdzie zwracał uwagę, że za wolno wykonuje pracę. Iwona A., monterka: – Jak się człowiek teraz przyjrzy, to był stosowany mobbing wobec Ilony. Wiele razy widziałam, jak idzie po godzinach pracy do mistrzówki. Uważam, że kobiety mają gorzej w Amice. Mężczyźni częściej awansują na różne stanowiska, łatwiej jest się im przebić. Inne pracownice też miały problem z Alfredem K. Katarzyna K., dział wiązek: – Dokuczał mi odnośnie wyglądu. Widziałam raz, że dawał znaki ludziom z jego biura, że idę przez halę, i się śmiał. Jestem osobą niepełnosprawną. (...) Ilona była otwarta, szczera, prawdomówna. Mówiła, że ma problem z komunikacją z mistrzem i koordynatorem. Że nie daje rady na montażu. Bolała ją ręka. Cały czas chodziła do niego [mistrza] i pytała, dlaczego jest przerzucana. Widziałam, jak płakała, nikt wtedy do niej nie podszedł i nie zapytał, dlaczego płacze. W tym samym dniu widziałam Ilonę w palarni, cała się trzęsła. (...). Mówiła mi, że ktoś z przełożonych przekazał jej, że będzie rzucana na różne stanowiska. Bardzo się tym przejęła. Uważam, że wobec niej był stosowany mobbing. Polegał na niedostosowaniu stanowiska do możliwości zdrowotnych jej osoby. Regina F., monterka: – Alfred K. nękał mnie, iż będzie mnie miał na oku oraz będzie mi robił jakieś testy na sprawność i szybkość, gnębił psychicznie. Gdy wracałam do domu, często płakałam. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: Mobbing w pracy. Jak się przed nim bronić? Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Z uwagi, że był mistrzem, nie mówiłam mu, aby mnie tak nie traktował. Bałam się go i czułam się mobbingowana. Sprawiał wrażenie prezesa firmy, który rządzi ludźmi. Widziałam niejedną osobę na montażu płaczącą z powodu K., lecz nie wiem, dlaczego i jakich słów używał. Gdy rozmawiałam z nim na osobności, był arogancki i niekulturalny (...). Justyna W., dział wiązek: – Było mi źle w pracy. Przymusowe zostawianie na nadgodzinach, poganianie. Nie było klimatyzacji ani wody. Nie mogliśmy też mieć swoich butelek (...). Ilona mówiła, że dobrze zrobiłam, zwalniając się z Amiki. (...) Wydaje mi się, że nie miała wsparcia od kolegów i koleżanek z pracy i sobie z tym wszystkim nie poradziła. Najwięcej o nękaniu Ilony opowiada prokuraturze Anna J., operatorka maszyn: – Na początku na montaż miała chodzić każdego dnia inna praskowa. Jako pierwsza poszła Ilona. Następnego dnia znowu ją rzucili. Potem, jak nawet nie było potrzeby, żeby ktoś szedł, to mistrz rzucał tam Ilonę. Mieli z tego dużą radość. (...) Po jakimś czasie na montażu Ilona zaczęła narzekać na bark. Jak zaczęła narzekać, oni coraz częściej ją przerzucali. Śmiali się z jej zachowania, ubioru, wyglądu. My śmialiśmy się również, dopiero później zdałam sobie sprawę, że ona mogła faktycznie się tym przejmować. Pewnego dnia przyszedł koordynator i powiedział, że widział, jak Ilona płacze na montażu, i powiedział jej, żeby nie płakała na styki, bo będzie zwarcie. Ilona z tego, co wiem, była jedyną osobą, z której – By ł am ś wiadkiem, jak mistrz i koordynator wy ś miewali si ę z Ilony, ż e znowu p ł acze. Szydzili, ż e mo ż e dzi ś j ą znowu przerzuc ą REKLAMA piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 się śmiali. (...) Z relacji Ilony wiem, że zgłaszała kierownikowi sprawę, by nie dawano jej na montaż, ale nic nie zostało zrobione. Ja sama też wiele razy płakałam, ale starałam się mu tego nie pokazywać. Poniżał mnie i pokazywał, że to od niego zależy, czy będę na danym stanowisku.(...). Byłam świadkiem, kiedy koordynator powiedział, że Ilona już nie wróci na praski. Ta rozmowa miała miejsce tuż przed świętami, wiedzieliśmy, że za chwilę ma wrócić. Na to liderka powiedziała, że wyśle Ilonie SMS-a, że już nie wróci na praski, żeby jeszcze bardziej się zdenerwowała. Ilona Pujanek miała 44 lata. Zdjęcie z demonstracji przed fabryką Amiki 23 lutego 2017 r. ??UKASZ CYNALEWSKI Jednak w sierpniu 2017 roku prokuratura kolejny raz umorzyła śledztwo. W uzasadnieniu czytamy, że przesłuchano ponad 50 świadków. Prokuratura potwierdza, że pracownicy byli przenoszeni między stanowiskami, ale nie było to złośliwe. Pomija cytowane przez nas zeznania pracowników, którzy mówili o niewłaściwym traktowaniu Ilony. Szeroko omawia za to zeznania przełożonych, którzy wszystkiemu zaprzeczają. Nagranie Zeznania w prokuraturze składała także Magdalena, przyjaciółka Ilony. Trzy dni wcześniej odwiedza ją w domu burmistrz Wronek Mirosław Wieczór. – Dostałam telefon z jego biura, że chce się spotkać. Powiedziałam, że nie mogę przyjechać, więc zaproponował, że przyjedzie do mnie. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Zdziwiłam się, ale się zgodziłam, bo to jednak burmistrz. Zanim wszedł, Magda włączyła dyktafon. Burmistrz: – Skontaktował się ze mną człowiek, który powiedział, że jest gotowy sfinansować do końca to, co potrzebujesz. [Magda choruje na dystrofię mięśniową i potrzebuje regularnych przeszczepów komórek macierzystych – red.]. Magda: – Potrzeba jeszcze 100 tysięcy złotych. Burmistrz: – Tak myślałem. Tylko, kurczę, muszę ci zadawać trudne pytania, bo mnie zobowiązał do tego. On nie chce się ujawniać. Muszę mu potwierdzić, że na pewno jesteś chora, jakieś badania. Magda: – Czy ja mogę wiedzieć, kto to jest? Burmistrz: – Nie. On na razie sonduje. Bo to nie wszystko, stałaś się osobą medialną. Magda: – W jaki sposób? Burmistrz: – Medialna jesteś, bo uczestniczyłaś w tym proteście [przed Amicą – red.]. Tu rozmawiamy szczerze, Magda. Magda: – Panie Mirku, odnoszę wrażenie, że ta osoba jest związana z Amicą. Zgadza się? Burmistrz: – Nie. Z tego, co ja kojarzę, to nie. Ta osoba musi wiedzieć, że pomaga osobie, która jest na pewno chora. No i drugi warunek: muszę wyjaśnić sprawę... Bo ona skojarzyła to z Ikonowiczem. I tu jest pytanie, żebym wyjaśnił, o co w tym wszystkim chodzi. Magda: – Ilona Pujanek była moją bliską przyjaciółką. Przykro mi, jeśli ktoś jest urażony, ale prawda jest taka, a nie inna. Burmistrz: – To jaka jest ta prawda? piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 Magda: – Chcemy walczyć o sprawiedliwość... Nie występujemy przeciwko Amice, chcemy tylko ukarania osób, które doprowadziły do śmierci Ilony. Burmistrz: – Skąd to wiesz? Magda: – Przyjaźniłam się z nią, wiem, że nie miała innych problemów. Są osoby, które to potwierdzą. Burmistrz: – Zawsze jestem zdania, że prawda zwycięży. Magda: – Przykre jest, że Amica idzie w zaparte. Wiem, jak Ilona wyglądała, gdy wracała z pracy. Dlaczego mam nie walczyć o ukaranie winnego? Burmistrz: – Pytanie, czy prokuratura to udowodni. Magda: – Niech się pan nie gniewa, ale ta rozmowa prowadzi do wyciągnięcia ode mnie informacji. Burmistrz: – OK. Możemy o tym nie rozmawiać. Magda: – Lekceważyli zgłoszenia Ilony. Ona się bała powrotu do firmy. Burmistrz: – Ja mam pewne doświadczenia z panią Anną [Wilk-Baran]. Usłyszałem w mieście: uwierzylibyśmy, gdyby nie ta pani. Magda: – To my się do niej zgłosiliśmy. Burmistrz: – Mam wrażenie, że są osoby, które wykorzystują tę tragedię. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 23 lutego 2017 r. Magda Pustkowiak, przyjaciółka zmarłej Ilony Pujanek, podczas demonstracji przed fabryką Amiki ŁUKASZ CYNALEWSKI Amica w życiu burmistrza – Posłuchałam nagrania i zadzwoniłam do komendanta policji – opowiada Wilk-Baran. – Powiedział, żeby to zrzucić na płytę i przyjechać. Zapoznał się i powiedział, że mamy jechać do CBA, że będą na nas czekać. Pojechałyśmy do Poznania. Tam nam powiedzieli, że na zarzuty to za mało, ale nagranie powinno zostać dołączone do sprawy w związku ze śmiercią Ilony. Magda zaniosła nagrania do prokuratury. I nic. Magdalena: – Na procesie Ani burmistrz objechał mnie, że jestem oszustką, że nie wierzy w moją chorobę. Dla mnie to człowiek bez skrupułów. Na wszystko mam dokumentację. ZUS przyznał mi rentę od razu na pięć lat. Na sali sądowej burmistrz Wieczór przyznał też, że o planowanej pod zakładem pikiecie (zgromadzenia zgłasza się w urzędzie gminy) powiadomił szefa ochrony Amiki Henryka Szlachetkę. Potwierdził też swoje bliskie kontakty z Amicą: spotykał się z prezesem spółki Jackiem Rutkowskim, zaś jego syn odbywał staż w dziale HR Amiki. A w ostatniej kampanii w wyborach samorządowych Wieczór, ubiegający się o reelekcję, jeździł po Wronkach meleksem ze piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Czytaj także: "Jak stracisz tę pracę, to będzie wam ciężko, co?". Wygrana sprawa o mobbing w pracy jest jak jednorożec Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1 swoim zdjęciem. Wilk-Baran dowiedziała się, że pojazd pożyczyła burmistrzowi Amica. Na jego prośbę i odpłatnie. Za ile? „Jako przedsiębiorstwo nie mamy obowiązku informować o szczegółach wiążących nas umów” – odpisała jej firma. Z kolei na łamach „Gońca Ziemi Wronieckiej” burmistrz napisał komentarz „W co gra lokalna dziennikarka”. Zarzucił Wilk-Baran wykorzystywanie „osobistych tragedii”. „Na pogarszaniu wizerunku Amiki mogą tracić również pracownicy. Spada sprzedaż – spada produkcja. Spada produkcja – spada zatrudnienie. Czy lokalnej dziennikarce na pewno chodzi o dobro pracowników?” – pytał. Trzyletni zakaz pracy Pod koniec maja 2019 roku sąd w Poznaniu skazał Annę Wilk-Baran za zniesławienie Amiki, karząc ją trzyletnim zakazem wykonywania zawodu dziennikarza. Wyrok jest na razie nieprawomocny, dziennikarka zapowiedziała apelację, a w sprawę chce się włączyć Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC). Uzasadniając wyrok, sędzia Jan Kozaczuk wskazał na stwierdzenia zamieszczone w dwóch artykułach z wiosny 2017 roku, opublikowanych po śmierci Ilony. W pierwszym dziennikarka opisuje spotkanie Magdy z burmistrzem i hejt, który spadł na nie na fejsbukowym profilu burmistrza. Właściciel fejkowego konta „Bogdan Jan Kwiatkowski”, którym – według Wilk-Baran – jest trzymający z lokalną władzą dziennikarz (potwierdził to również sąd), zarzucił Magdzie, że jest zdrowa, a zbiera na leczenie. Z kolei Wilk- Baran zaatakowano filmem nakręconym przez wspomnianego dziennikarza pod jej domem. Według Anny wideo miało sugerować, że na jej posesji jest bałagan i należy sprawdzić, czy powinna zajmować się dzieckiem. W artykule dziennikarka stwierdza: „No fakt, w otoczeniu Amiki bandziorów nie brak”. piotr ikonowicz samobójstwo Wronki mobbing sąd reportaż amica 47 Wyborcza.pl Twoja prenumerata jest aktywna storfugl1