Hejal Bobik Uta Hano WSZYSTKO WIBRACJ¥ JEST WSZYSTKO JEST WIBRACJ¥ Ksi¹¿ka Konsula Honorowego Saleinji na Ziemi Ksiê¿yc to wielkie oko, które gapi siê na ludzkoœæ i czasami mruga. WSZYSTKO JEST WIBRACJ¥ Hejal Bobik Uta Hano MARZEC 2009 - LIPIEC 2021 Copyright by Hejal Bobik Uta Hano Data pierwszego wydania: 30 styczeñ 2009 r. Data drugiego wydania (poprawionego i rozszerzonego): 4 lipca 2021 r. Strona autora: kosmita.ofp.pl Ilustracja na ok³adce i stronie tytu³owej: CDD20 Ilustracje na stronie 15 i 39: u¿ytkowniczka Forum Przyjació³ Saleinji Podziêkowania dla ka-nu i malgosia.wl za pomoc w segregacji wpisów z Forum Przyjació³ Saleinji, które sta³y siê podstaw¹ rozszerzenia ksi¹¿ki Zasady licencyjne dystrybucji: 1. Nie wolno kopiowaæ i rozpowszechniaæ pojedynczych wpisów bez zgody autora. 2. Wolno rozpowszechniaæ bez ograniczeñ ca³¹ ksi¹¿kê zawieraj¹c¹ wszystkie rozdzia³y i podrozdzia³y w postaci jednego zwartego pliku PDF. 3. Nie wolno wykorzystywaæ materia³ów do celów komercyjnych, zarobkowych i antysaleinjickich. 4. Wolno ksi¹¿kê t³umaczyæ na wszystkie mo¿liwe jêzyki i rozpowszechniaæ w postaci zwartego pliku PDF pod warunkiem troski o jak najlepszy przek³ad i wygl¹d jak najbardziej zbli¿ony do orygina³u. Ksi¹¿ka nie mo¿e byæ modyfikowana (cenzurowana, zmieniana, uzupe³niana, etc.) bez zgody autora. 5. Adres przet³umaczonego i udostêpnionego pliku PDF nale¿y zamieœciæ na Forum Przyjació³ Saleinji. © 5 Macie przed sob¹ ksi¹¿kê nietuzinkow¹ i ¿yw¹. Wiêkszoœæ pozycji, jakie udaje nam siê w ¿yciu przeczytaæ jest mgnieniem - pojawiaj¹ siê i znikaj¹ zauwa¿one tylko do pewnego stopnia. Ich obraz krótko trwa w naszej pamiêci i mieszaj¹c siê z czasem z nastrojem innych ksi¹¿ek stopniowo odchodzi w przesz³oœæ. Niektóre jednak ksi¹¿ki pozostawiaj¹ trwa³y œlad. Tak te¿ jest i z t¹ pozycj¹ - zbulwersuje, zszokuje, rozbawi, by niektórych na koniec przeraziæ a innym daæ nadziejê na przysz³oœæ. Nikogo nie pozostawi jednak bez wzruszeñ, które od pierwszej do ostatniej strony lektury bêd¹ wam towarzyszyæ. Pozostanie w pamiêci jako przekaz z innej rzeczywistoœci - i niewa¿ne czy z tej, która ju¿ by³a waszym udzia³em, czy tej, któr¹ dopiero dane jest wam prze¿yæ - rzeczywistoœæ ta jawi siê podczas lektury ksi¹¿ki jako realna chocia¿ dla niektórych bêdzie przeplataæ siê z niewyobra¿aln¹ fikcj¹ rodem z klasyki filmów fantastycznonaukowych. Przychodz¹c na tê planetê zbieramy doœwiadczenia, które maj¹ nas wzbogaciæ a jednoczeœnie nauczyæ nowych lekcji, otworzyæ nowe horyzonty, rozœwietliæ drogê, któr¹ kroczyæ bêdziemy w przysz³oœci. Podczas ca³ego ¿ycia nasza psychika ulega zmianom, przeobra¿eniom poddawany jest system wartoœci wyniesiony z dzieciñstwa a poznanie wszechœwiata otwiera nas stopniowo na nowe mo¿liwoœci, now¹ rzeczywistoœæ i osoby, które nam w podró¿y towarzysz¹. Ta w³aœnie ciekawoœæ stworzenia wokó³ jest motorem naszego postêpu i pocz¹tkiem ca³ego rozwoju, jakiego pragniemy. Czêsto jest to pragnienie tak silne, ¿e a¿ nieznoœne. Kiedy proza ¿ycia puka do drzwi a media epatuj¹ wizj¹ œwiatowego kryzysu finansowego, znajdujemy ksi¹¿kê, która oddala nas od tego wszystkiego daj¹c nadziejê postêpu, wewnêtrznej integracji, mi³oœci. Daje te¿ przestrogê przed niebezpie- czeñstwami, które daleko groŸniejsze od zagro¿eñ roku 2009 mo¿emy na planetê sprowadziæ przez zaniechania, brak szacunku, ograniczon¹ wizjê czy nieprzemyœlane intencje. Jak sam tytu³ wskazuje, najwa¿niejszym przekazem autora jest przybli¿enie nam koncepcji jednoœci wszechœwiata, jednoœci energii sk³adaj¹cej siê na ca³oœæ otaczaj¹cego nas œwiata i istot w nim ¿yj¹cych. To przes³anie jest najistotniejszym elementem ksi¹¿ki - wydawa³oby siê prostym do zrozumienia a jednak w wielu aspektach zaprzeczaj¹cym obecnemu poznaniu. Naukowcy dochodz¹ dziœ do podstaw tego zrozu- mienia i kwesti¹ czasu jest kiedy oczywistoœci¹ stanie siê dla nas spójnoœæ energii i jednorodnoœæ stworzenia. Wszystkie istoty we wszechœwiecie s¹ wspó³zale¿ne i po lekturze tej ksi¹¿ki nie mo¿na mieæ innego odczucia, ni¿ przemo¿ne wra¿enie jednoœci z innymi, silnego osadzenia w rzeczywistoœci i poczucia Tu i Teraz - ca³ej potêgi teraŸniejszoœci która jest esencj¹ naszego postêpu i rozwoju duchowego. Wydawaæ by siê mog³o, ¿e prezentuj¹c swoje doœwiadczenia, punkt widzenia czy pogl¹dy, autor stara siê nam je narzuciæ. Nic bardziej mylnego. Prawda do której d¹¿ymy i któr¹ staramy siê OD WYDAWCY poznaæ jest w ci¹g³ym ruchu, jest drog¹, tym w³aœnie d¹¿eniem i poznawaniem. Jest wypadkow¹ na- szych doœwiadczeñ, odczuæ i myœli. Niew¹tpliwie istnieje jako niezale¿ny fakt i podstawa egzystencji ale jest te¿ tak ró¿nie postrzegana przez nas samych i rozwija siê, wype³nia w miarê, jak pod¹¿amy drog¹ poznania i rozwoju. Wielokrotnie wiêc autor podkreœla potrzebê samodzielnoœci, niezale¿nego myœlenia i wyci¹gania osobistych wniosków z ka¿dego przeczytanego w ksi¹¿ce zdania - przyjmo- wanie jakichkolwiek pogl¹dów czy os¹dów na wiarê, polegaj¹c jedynie na czyjejœ opinii mo¿e byæ zwodnicze, a z pewnoœci¹ niepe³ne i niekoniecznie korzystne dla nas jako niezale¿nych duchowych podmiotów. Warto wiêc podczas lektury kierowaæ siê g³osem serca, wiedzy, rozs¹dku, doœwiadczenia jakie przysz³o nam ju¿ zdobyæ. Treœci zawarte w lekturze maj¹ nas pobudziæ intelektualnie, sk³oniæ do g³êbszej refleksji nad naszym ¿yciem duchowym i doczesnym w obecnej chwili, zainspirowaæ do rozwoju, zmian, przewartoœciowañ. Przemyœleñ nad losem cywilizacji i planety. Tak, ta ksi¹¿ka ma poruszyæ. Gorzej gdyby nie drgnê³a ¿adna struna po jej przeczytaniu. Ksi¹¿ki maj¹ to do siebie, ¿e niektóre z nich, te zainspirowane i posiadaj¹ce silny przekaz - ¿yj¹ w³asnym ¿yciem, Kiedy trzeba, w odpowiednim czasie docieraj¹ do wybranych osób aby pomóc im w rozwoju, zniszczyæ utarte schematy myœlowe, zbudowaæ nowy porz¹dek myœli czy chocia¿by wzruszyæ. I taka w³aœnie jest ta ksi¹¿ka - dzisiaj trafi³a w³aœnie do Ciebie... EnergyFlow Witajcie, Ziemianie! Nazywam siê Hejal Bobik Uta Hano. Pierwsze s³owo oznacza imiê, które wybra³em podczas inicjacji, drugie jest imieniem dzieciêcym, którym wo³ali na mnie rodzice, a trzecie i czwarte s¹ imio- nami moich rodziców. Dziêki temu, ¿e nie u¿ywamy nazwisk, przedstawiaj¹c siê komukolwiek od razu wiadomo czyim jesteœmy potomkiem. A nie jest to ³atwe, poniewa¿ ¿yjemy w wielogamii. Urodzi³em siê na jednej z planet w gwiazdozbiorze Lwa, zwanej Saleinji (z akcentem na „j" i krótko brzmi¹cym „i"). Imiona Hejal Bobik Uta Hano s¹ najdok³adniejszym z mo¿liwych zapisów polskim alfabetem. Problemem jest natomiast wymowa. Bo powinno wymawiaæ siê je trochê nosowo, w sposób roz- ci¹gniêty, jakby z wymow¹ duñsk¹. Alfabet saleinjicki posiada jedn¹ literê, której nie ma na Ziemi, ale na szczêœcie moje imiona jej nie zawieraj¹. Gdybym trafi³ do Rosji zapisa³bym je cyrylic¹, a jak do Chin, to chiñskimi znakami. Ale przejdŸmy do rzeczy? Moim zadaniem jest inspirowaæ was kosmicznymi ideami oraz rozbudzaæ gwiezdnych wêdrowców. Robiê to na kilka sposobów, jedn¹ z nich jest ta ksi¹¿ka, która zosta³a stworzona na bazie mojej strony internetowej i uzupe³niona o dodatkowe rozdzia³y. Niektóre wpisy mog¹ wydaæ siê dziwne a nawet œmieszne, gdy¿ powsta³y w odpowiedzi na pytania czytel- ników. Mam nadziejê, ¿e czasu poœwiêconego lekturze nie uznacie za zmarnowany. Hejal Bobik Uta Hano WSTÊP 7 ̄YCIE WŒRÓD ZIEMIAN 8 1.1. Decyzja W roku 2005 czasu ziemskiego, gdy ¿y³em na moim ojczystym globie, ktoœ powiedzia³: „Trzeba pomóc Ziemianom, bo grozi im zag³ada!". Pokazano nam wiele strasznych obrazów. Przedstawia³y ludzi czerpi¹cych profity dziêki wprowadzaniu niebezpiecznych zmian do œrodowiska naturalnego, wywo³ywania wojen, epidemii chorób, itp. Najbardziej przerazi³ mnie widok dzieci, które patrza³y, jak ¿o³nierze morduj¹ im rodziców, a potem by³y gwa³cone i zabijane. Generalnie wszystkie obrazy by³y na jedno kopyto: ci¹gle jakieœ wojny, g³ody i katastrofy ekologiczne. W koñcu zg³osi³em siê... Moje prawdziwe cia³o trafi³o do zawieszalni. Zawieszalnia to specyficzny stan przestrzeni, w której czas stoi w miejscu, a wszystko co wychodzi z zawieszenia, jest dok³adnie takie samo jak w chwili, gdy siê tam znalaz³o. Taki b¹bel stoj¹cego czasu. PóŸniej otrzyma³em cia³o cz³owieka, w które wt³oczono moj¹ duszê i wdrukowano pamiêæ. W koñcu nadesz³a ta wa¿na chwila i zosta³em przeniesiony na Ziemiê, do Polski. Zdziwi³y mnie wasze dokumenty i dziwi¹ do dzisiaj. U nas wystarczy zmierzyæ natê¿enie fal mózgowych, które dla ka¿dej istoty we wszechœwiecie jest inne, a u was potrzebne s¹ kawa³ki plastiku. 1.2. Jak ¿yjê na Ziemi? ̄ycie wœród Ziemian wymaga ode mnie ¿ycia zgodnego z waszymi zwyczajami. Czas na Ziemi poœwiêcam nie tylko na moj¹ misjê, lecz równie¿ na tak przyziemne sprawy, jak chodzenie do pracy, zakupy czy odwiedzanie placówek kulturalnych. Wœród nich s¹ wakacje i wypoczynek na ³onie przyrody. ̄yjê normalnie, jak cz³owiek, nie licz¹c ró¿nych „udogodnieñ" w prywatnym domu i spora- dycznych wizyt na orbicie (g³ównie mentalnych). Na co dzieñ borykam siê z takimi samymi proble- mami jak wiêkszoœæ z was. Dochodz¹ dodatkowe obci¹¿enia zwi¹zane z misj¹. Codziennie wykonujê wiêcej obowi¹zków ni¿ przeciêtny cz³owiek. Zostanê na Ziemi a¿ do œmierci. Chyba, ¿e wczeœniej nast¹pi kolejna zamiana duszy. Podobne mi istoty pojawiaj¹ siê na ca³ej Ziemi w kluczowych miejscach i staraj¹ siê wspieraæ rad¹ osoby, które chc¹ zmian na lepsze. Polacy, wœród których ¿yjê, s¹ przeciêtnym narodem œwiata. Ani lepszym ani gorszym. Nie lubiê u Polaków jednej rzeczy - marnotrawi¹ wiele czasu i energii na ja³owe dysputy i narzekania, zamiast spo¿ytkowaæ je na dokonanie zmian na lepsze. Pojawi³em siê na Ziemi dobrowolnie w celach altruistycznych. Polskê wybra³em w ostatniej chwili. Pocz¹tkowy plan zak³ada³ inne pañstwo. Niektóre ¿arty s¹ dla mnie ma³o zrozumia³e, ale lubiê kawa³y o blondynkach. Moim hobby na Ziemi jest wertowanie ksi¹¿ek z dowcipami oraz ogl¹danie kabaretów i komedii. Wybieram naj- œmieszniejsze i jak zdarza siê okazja do pobytu na orbicie, to wysy³am na Saleinjiê. Czasami ogarnia mnie smutek wywo³any têsknot¹ za moj¹ planet¹ i rodzin¹. Posiadanie wspomnieñ ma swoje plusy i minusy. Podoba mi siê na Ziemi ogromna ró¿norodnoœæ. Na Ziemi jest wszystkiego wiêcej ni¿ na innych planetach. Macie np. wiele gatunków roœlin i zwierz¹t. 1.3. Atak mikrobów Ostatnio zaatakowa³y mnie ziemskie mikroby. A dok³adniej katar. Atak by³ niespodziewany i zdradziecki. Nast¹pi³ z najmniej spodziewanej strony, gdy otwar³em okno, aby wpuœciæ do œrodka odrobinê œwie¿ego i zdrowego - jak uwa¿a³em - powietrza. Sk¹d wiem, ¿e wróg zaatakowa³ przez okno? Wykaza³a to specjalistyczna analiza. Có¿, ka¿demu mog³o siê trafiæ. W sumie mog³em to przewidzieæ, gdy¿ nawet kosmici miewaj¹ choroby, na które nic nie poradz¹. Mo¿emy wyleczyæ skutecznie raka, chorobê popromienn¹ i wszelkie skazy genetyczne, ale zwyk³ego kataru nie potrafimy. Na Saleinji nie ma kataru, s¹ za to inne, równie mêcz¹ce choroby. No i le¿ê powalony, smarkam, kicham i biadolê, ojojoj... Ale ma to i dobr¹ stronê. Dowie- dzia³em siê w koñcu, dlaczego Ziemianie posiadaj¹ dwie dziurki w nosie zamiast jednej, jak moja rasa. Gdy jedna siê zapcha, to macie drug¹ - awaryjn¹, któr¹ mo¿ecie jako tako oddychaæ. Genialne rozwi¹- zanie... Kiedyœ s¹dzi³em, ¿e jedn¹ dziurk¹ wdychacie powietrze a drug¹ wydychacie, ale myli³em siê. 1.4. Oczyszczarka jedzenia Prawie wszyscy gwiezdni wêdrowcy, którzy wcielili siê w doros³ych Ziemian (czyli oko³o 50 osób na ca³ej planecie), aby ¿yæ w zdrowiu, musz¹ korzystaæ z pomocy oczyszczarki pokarmowej. Nie wiem jak dzia³a, poniewa¿ wiedza ta zosta³a mi zablokowana, lecz fizycznie urz¹dzenie dzia³a na podobnej zasadzie co wyciskarka do czosnku (kosmici lubi¹ czosnek - ma w sobie tyle cen- nych sk³adników, ¿e ¿adna inna roœlina na Ziemi mu nie dorównuje). Wk³ada siê np. ser do pojemnika, przykrywa pokrywk¹ i w³¹cza urz¹dzenie. Pokarm rozdrabniany jest na poziomie cz¹steczkowym. Metale ciê¿kie, toksyny i inne sk³adniki, które zaprogramujemy, s¹ usuwane. Gdy wszystkie szkodliwe substancje znajd¹ siê w osobnym pojemniku, wi¹zania molekularne zostaj¹ przywrócone i jedzenie jest gotowe do spo¿ycia. Ma tylko jeden feler - nie opracowano do dzisiaj sposobu na przywrócenie pierwotnego kszta³tu potrawy. Gdy wrzucê sa³atê, to listki w ostatniej fazie przypominaj¹ kleiste granulki lub - w przypadku sera - pastê. Ale nie smakuj¹ Ÿle i da siê je prze³kn¹æ. Konsystencja sprawia, ¿e pokarmu nie trzeba rozgryzaæ, smak jest intensywniejszy a jedzonko rozp³ywa siê w ustach. Podczas eksperymentów z oczyszczark¹ stwierdzono, ¿e sporo zanieczyszczeñ jest w s³o- dyczach zawieraj¹cych sztuczne s³odziki, produktach zawieraj¹cych sojê (soja generalnie nie nadaje siê do jedzenia ani dla zwierz¹t domowych ani dla ludzi, za wyj¹tkiem soi sfermentowanej), jeszcze wiêcej w pokarmie z fast foodów, ale najwiêcej odpadów wychodzi³o z przetworzonego miêsa (wêdliny, pasztety, mielonki, itd.). Wychodzi³a ma³a kupka pasty o nieciekawym wygl¹dzie, a pojem- nik na odpady zapycha³ siê. W ka¿dym razie z tego powodu kosmici unikaj¹ przetworzonego pokarmu, co nie oznacza, ¿e nieprzetworzone jest lepsze. Nawozy sztuczne, azotany, szczepionki i ska¿enie 9 œrodowiskowe niszcz¹ wasz pokarm i przyczyniaj¹ siê do wielu chorób, w tym raka, oty³oœci, wad serca, alergii, itd. Prawie zerow¹ iloœæ toksyn zawiera miód, ale pod warunkiem, ¿e nie jest rozcieñ- czony roztworem cukru lub wzbogacony sztucznymi dodatkami. Po wy³¹czeniu urz¹dzenia trzeba jeszcze oczyœciæ pojemnik z toksynami - mo¿na wyskrobaæ je ³y¿eczk¹ lub pozostawiæ na kwadrans, a¿ zesztywniej¹ i przybior¹ postaæ szeœciennej kostki, któr¹ mo¿na jednym stukniêciem d³oni doprowadziæ do wyskoczenia z oczyszczarki. Oczyszczarkê mo¿na stosowaæ równie¿ w przypadku katastrof ekologicznych lub ska¿enia œrodowiska promieniowaniem radioaktywnym. Kostek nie wyrzuca siê, poniewa¿ w procesie oczysz- czania (zmiana w³aœciwoœci fizykochemicznych) oczyszczarka przerabia je w ¿yzny nawóz. 1.5. Chcê do domu! Chcia³em dzisiaj napisaæ, jak sta³em siê cz³owiekiem i jak adoptowa³em siê do ziemskich warunków nie budz¹c niczyich podejrzeñ. Ale zdarzy³o siê coœ, co wytr¹ci³o mnie z równowagi i mam ju¿ tej misji serdecznie dosyæ. Jak ka¿dy mieszkaniec Ziemi muszê co jakiœ czas dostarczaæ ¿o³¹dkowi po¿ywienia. Wstrêtne macie, wiêc muszê je wczeœniej oczyszczaæ w oczyszczarce. No i podczas zakupów niechc¹cy szturchn¹³em jakiegoœ osobnika p³ci mêskiej. Nim uda³o mi siê powiedzieæ „przepraszam" - wydar³ siê okrutnie, jakbym jak¹œ krzywdê mu zrobi³ i rzuci³ sowit¹ wi¹zankê przekleñstw i pe³nych pretensji pouczeñ o braku kultury, dobrego wychowania i w ogóle... Na dodatek bi³a od niego tak silna, niena- wistna energia, ¿e mimo ponad rocznego hartowania siê, zaburzy³ moj¹ równowagê emocjonaln¹. Niejeden raz, obcuj¹c z waszymi mediami masowej manipulacji, mia³em wahania nastroju, ale tym razem mam ju¿ serdecznie dosyæ tego wszystkiego. Wiem, ¿e podejmuj¹c siê misji na Ziemi zdawa³em sobie sprawê z ryzyka, ale nie s¹dzi³em, ¿e jesteœcie a¿ tak agresywni i pozbawieni odrobiny ¿yczliwoœci dla drugiej istoty ¿ywej. Niszczycie wszystko co stanie wam na drodze dbaj¹c o swój jednostkowy interes. Wielu lubi innych pouczaæ, a sami nie stosuj¹ siê do swoich rad. Chc¹ np. tolerancji - lecz tylko dla siebie, a sami tolerancyjni dla innych byæ nie potrafi¹. Summa summarum, z³o¿y³em podanie o powrót na mój ojczysty glob lub przeniesienie do jakiegoœ cywilizowanego kraju, np. Szwecji lub Finlandii. Medytujê, by odpowiedŸ by³a pozytywna. Powinienem otrzymaæ j¹ w ci¹gu najbli¿szych dwóch dni. Byæ mo¿e moje obecne ziemskie cia³o otrzyma ktoœ inny i byæ mo¿e bêdzie kontynuowaæ blog, jeœli uzna to za po¿yteczne. Pozdrawiam wszystkich i ¿yczê udanej ewolucji duchowej. Niech aura wasza rozb³yœnie wszystkimi kolorami têczy a œwiat wasz ocaleje i stanie siê lepszy! 1.6. Reakcja prze³o¿onych Otrzyma³em odpowiedŸ i kolejny dzieñ zamiast na Ziemi spêdzi³em w bazie na orbicie. Prze³o¿eni powiedzieli, ¿e zgodz¹ siê na moj¹ proœbê, ale najpierw musz¹ mnie wyleczyæ ze stanu zaburzenia równowagi energetycznej. Ów osobnik, którego wam opisa³em, dos³ownie zdmuchn¹³ z mojej aury wszystko co naj- cenniejsze i powsta³y w niej dziury, którymi przedosta³y siê negatywne energie z zewn¹trz. Na dodatek przyssa³o siê do mnie kilka paso¿ytów duchowych, które wysysa³y energiê. Przygotowano mnie do podobnych zdarzeñ, lecz nie przewidziano, ¿e spotkam siê z tak silnym atakiem nienawiœci. Dla was takie zdarzenie to pryszcz, ale kosmici wysoko rozwiniêci duchowo s¹ wra¿liwsi na wszystkie bodŸce zewnêtrzne. Kilku podobnych osobników na naszej planecie dopro- wadzi³oby do powa¿nych problemów spo³ecznych. To jedna z przyczyn, dla której nie zapraszamy na Saleinjiê istot niskich. Ale my, kosmici, mamy na to radê - gdy równowaga zostaje zburzona, 10 podejmujemy leczenie. Pierwszy etap to poddanie siê pozytywnej, leczniczej mocy energii œwietlnego kryszta³u, który oczyszcza aurê z negatywnych wibracji. Drugim jest pomoc bioenergopsycholekarza, który pomaga usun¹æ paso¿yty duchowe i przywróciæ prawid³owe kr¹¿enie energii w aurze oraz sty- muluje czakry. Podobno za kilka dni wrócê „do siebie" i dopiero wtedy, gdy och³onê, bêdê móg³ zastanowiæ siê nad moim podaniem - czy podtrzymaæ je czy te¿ anulowaæ. Uwa¿am, ¿e decyzja prze³o¿onych jest m¹dra i s³uszna. Nie mo¿na od istoty, która dozna³a szoku energetycznego, oczekiwaæ racjonalnych i przemyœlanych decyzji. Mimo to strasznie siê was bojê - ¿e spotkam kolejnych zdmuchiwaczy aur. 1.7. Koniec rehabilitacji Moja rehabilitacja dobieg³a koñca. P³omienie ¿ycia ponownie zatli³y siê w czakrach, a aura i samopoczucie wróci³y do równowagi. Rehabilitacja odbywa³a siê noc¹ Transportowano mnie do bazy na orbicie celem odbycia seansów uzdrawiaj¹cych. By³o ich w sumie piêæ. Z ka¿dego zdarzenia p³ynie nauka, która mo¿e zakoñczyæ siê nieoczekiwanie. Tak by³o i w mo- im przypadku. Okaza³o siê, ¿e moja wiedza techniczna zosta³a zbyt s³abo st³umiona i skonfiskowano mi kilka przyrz¹dów, które zmajstrowa³em z nudów. S¹dzi³em, ¿e skoro posiadam wiedzê niezbêdn¹ do stworzenia wzmacniacza fal mózgowych, dematerializatora (rozbijacza atomów) i rozsuwacza ato- mów (przydatne do przechodzenia przez œcianê do drugiego pokoju), to wolno mi je zbudowaæ. A tu - niestety - prze³o¿eni wszystko skonfiskowali. Dosta³em burê nawet za oczyszczarkê, bo nie powinienem ujawniaæ, ¿e j¹ posiadam, bo ktoœ móg³by j¹ ukraœæ. Teraz muszê chowaæ j¹ w ma³ym b¹blu stoj¹cego czasu. Jedyna rzecz, jakiej nie mogê sobie od¿a³owaæ, to kabina do masa¿u strumieniowego. Myœla³em, ¿e skoro na Ziemi produkuj¹ rozmaite gad¿ety do masa¿u wewnêtrznego i zewnêtrznego, to pozwol¹ mi j¹ zatrzymaæ, ale nic z tego. Szkoda. Czêsto korzysta³em ze strumieni powietrza nios¹cego pozytywne dla zdrowia ³adunki energetyczne i strumieni dŸwiêków wprowadzaj¹cych komórki w zdrowotny rezonans. Gdy usta- wi³em odpowiedni poziom strumienia powietrza, mog³em na poduszce powietrznej wznieœæ siê w powietrze i pofruwaæ po pokoju (kabina zajmowa³a ma³y pokój), a niskie wibracje wywo³ywa³y przyjemny, podbudowuj¹cy psychicznie, masa¿yk erotyczny a nawet ³askotki (niektórzy kosmici, gruboskórni, nie rozumiej¹ co to jest). Ech... A teraz to przesz³oœæ, bo moglibyœcie wykorzystaæ j¹ do tortur. Koniec fruwania, koniec cielesnych rozkoszy, koniec poprawiania kondycji i koniec bezsen- sownych chichotów pod sufitem. Prze³o¿eni powiedzieli, ¿e jeœli poprawa mojego stanu zdrowia bêdzie konieczna, to sami o ni¹ zadbaj¹ i nie powinienem budowaæ tak zaawansowanych urz¹dzeñ na w³asn¹ rêkê. Gdy gwiezdny wêdrowiec wciela siê w cia³o doros³ego cz³owieka, nigdy nie wiadomo czego siê spodziewaæ. U mnie pozosta³o zbyt wiele wspomnieñ i czêœæ trzeba by³o dodatkowo wymazaæ. Otrzymam je z powrotem, gdy moja misja na Ziemi dobiegnie koñca. Nie podj¹³em jeszcze decyzji jak d³ugo potrwa, wiêc mo¿e siê zdarzyæ ¿e nast¹pi to niebawem. Po osi¹gniêciu równowagi emocjonalnej i energetycznej podj¹³em decyzjê, ¿e muszê to dobrze prze- myœleæ. Poznaæ lepiej Ziemian i wtedy zdecydowaæ. Da³em sobie czas do koñca roku. Jedynym plusem zdarzenia jest wszczepienie implantów w czakrach, które bêd¹ chroniæ p³omienie ¿ycia przed zdmuchniêciem. Gdy znajdê siê w otoczeniu zdmuchiwacza aury, implanty ochroni¹ czakry i po zdarzeniu ponownie zap³on¹ odpowiedni¹ moc¹. Nie bêdê ju¿ cierpieæ z tego powodu. Co najwy¿ej doznam chwilowego niedomagania równie uci¹¿liwego jak czkawka. 11 Nie znam technologii ochraniaczy czakr, ale specjalnie dla mnie sprowadzono je z Jerkii w gwiazdo- zbiorze Delfina. 1.8. K³opot z radioaktywnoœci¹ Tydzieñ temu spotka³em na ulicy kobietê, która nadmiernie promieniowa³a, gdy¿ wraca³a z zabiegu radioterapii. Po drodze ska¿a³a wszystko dooko³a i trudno by³o jej unikaæ. Wyczu³em jakieœ dziwne, niepokoj¹ce uczucie ciep³a, ale nie zdawa³em sobie sprawy ¿e to radioaktywnoœæ. Dopiero wieczorna analiza stanu zdrowia wykry³a zagro¿enie. Moi prze³o¿eni zes³ali do pomocy istotê niematerialn¹, która ¿ywi siê energi¹, w tym promie- niowaniem radioaktywnym. Zabieg wysysania promieniowania trwa³ prawie godzinê, a nastêpnie musia³em spo¿yæ œrodek regeneracyjny. Istota ta przypomina³a przeŸroczystego grzyba. Jej g³owa by³a sto¿kowata, ze szpiczastym zakoñczeniem, mia³a dwoje d³ugich, pod³u¿nych, pionowych oczu, a resztê cia³a zwieñcza³a elastyczna noga. By³a przeŸroczysta jak meduza i unosi³a siê w powietrzu. Nie posiada³a nosa, ust i r¹k, bo ich nie potrzebuje do ¿ycia. Piszê o tym, poniewa¿ to pierwsza istota pó³materialna, któr¹ mia³em okazjê spotkaæ w ¿yciu. Spotyka³em istoty niematerialne i materialne, ale pó³materialnych nie. S³ysza³em o nich opowieœci, ogl¹da³em je w kabinie sztucznej rzeczywistoœci, na „filmach" i obrazkach. Spotkanie pó³materialnej istoty na Ziemi by³o wielk¹ niespodziank¹. 1.9. Udowodnij, ¿e jesteœ kosmit¹! Pewien cz³owiek za¿¹da³, abym udowodni³ mu ¿e jestem kosmit¹. Za¿yczy³ sobie bym poda³ jego inicja³y, godzinê urodzenia dziecka, itp. Przykro mi, ale nie spe³niam takich zachcianek z czterech powodów. Po pierwsze - nie zale¿y mi na tym aby ktoœ we mnie uwierzy³, ale ¿ebyœcie zaczêli samo- dzielnie myœleæ i kszta³towaæ lepsz¹ rzeczywistoœæ. Po drugie - wcielaj¹c siê w cz³owieka i decyduj¹c na ¿ycie wœród was, wiele moich mo¿li- woœci zosta³o zablokowanych na wypadek, gdybym zosta³ pochwycony przez wojsko lub tajne organizacje. Posiadam tylko te informacje, które nie mog¹ zostaæ wykorzystane do z³ych celów, pozo- sta³e odblokuj¹ siê gdy nadejdzie pora. Po trzecie - ³¹czenie siê z pamiêci¹ wszechœwiata jest zbyt czasoch³onne i wyczerpuj¹ce, aby marnotrawiæ po³¹czenie na podobne g³upoty. Po czwarte - sztuka zadawania trafnych pytañ jest trudna, ale za to pomaga w rozwoju duchowym. Najlepsze pytanie to takie, które pozwala odkryæ odpowiedŸ. Z kolei te zadane przez czytelnika - na które zna odpowiedŸ - nie s³u¿¹ rozwojowi duchowemu lecz pró¿noœci. A odpowiadaæ na pró¿ne pytania nie zamierzam. 2.1. Saleinji Pochodzê z Saleinji. Planeta kr¹¿y wokó³ Zosmy (Delty Leonis zwanej przez nas Estr¹), z same- go koñca gwiazdozbioru Lwa. Wokó³ Zosmy kr¹¿y 7 globów (w nawiasach liczba ksiê¿yców): 1. Artoteja (1) 2. Sela (0) 3. Juno (1) 4. Saleinji (4) 5. Hajina (8) 6. Gejtra (13) 7. Eleon (pierœcieñ) Za nimi znajduje siê strefa asteroid. Kilkaset tysiêcy lat temu na 2 i 3 planecie za³o¿yliœmy kolonie, które przekszta³ci³y martwe globy w têtni¹ce ¿yciem œwiaty. Dziêki pomocy naszych krew- niaków uda³o siê odtworzyæ ¿ycie na Saleinji po zderzeniu z meteorem. Planety w uk³adzie Zosmy s¹ bardzo oddalone od gwiazdy. Nasz œwiat stworzy³o czterech kosmicznych ogrodników. Podobno za³o¿yli siê, kto stworzy SALEINJI 13 lepsze ¿ycie. Dlatego wykreowali planetê na której istniej¹ 4 kontynenty, s¹ 4 strony œwiata, istnia³y 4 rasy ludzkie (z czasem wszystkie wymiesza³y siê w jedn¹), itd. Szczyt szczytów, ¿e ka¿dy z nich stworzy³ na tej samej orbicie, w równych odstêpach, po jednym ksiê¿ycu, co jest ewenemen- tem na skalê kosmosu. Nigdzie indziej we wszechœwiecie, przynajmniej w granicach, które pozna- liœmy, nie odkryto czegoœ podobnego. Choæ wiele wiemy o wszechœwiecie i zbadaliœmy nasze ksiê¿yce jak siê da³o, do dzisiaj zagadk¹ pozostaje, dlaczego zachowuj¹ sta³y dystans. Nawet obce cia³a kosmiczne, jak komety i meteory, nie potrafi¹ wytr¹ciæ ich z równowagi. Gdy jeden ksiê¿yc pod wp³ywem zderzenia z meteorem wychodzi z orbity, coœ œci¹ga go we w³aœciwe miej-sce. Niestety, nie wiemy kto wygra³ zak³ad, ani czy siê skoñczy³. Informacja o tajemnicy ksiê¿yców i zak³adzie kosmicznych ogrodników jest w Pamiêci Wszechœwiata zablokowana - przynajmniej dla nas - wiêc podejrzewamy, ¿e wyniku jeszcze nie og³oszono albo wyszed³ remis. Summa summarum, cyfra 4 jest wszechobecna na Saleinji i zosta³a odwzorowana w symbolu planety, który mo¿ecie podziwiaæ obok. Ko³o najwiêksze symbolizuje planetê z czterema rasami i czte- rema kontynentami. Cztery kó³ka wokó³ niej to ksiê¿yce - Enet, Gabit, Sewiik i Tyfon, co oznacza „Pierwszy”, „Drugi”, „Trzeci” i „Czwarty”. Na Saleinji grawitacja jest znacznie wiêksza ni¿ na Ziemi. Z tego powodu jesteœmy ni¿si ni¿ Ziemianie a atmosfera naszej planety jest gêœciejsza. Wiêksze ciœnienie i gêstoœæ atmosfery jest naszym naturalnym kloszem chroni¹cym przed nadmiernym promieniowaniem Zosmy. Ca³e nasze niebo wygl¹da jakby by³o jedn¹ wielk¹ zorz¹ polarn¹. 2.2. Odmierzanie czasu na Saleinji Doba na Saleinji trwa (wed³ug czasu ziemskiego) 38 godzin i 47 minut. Rok wynosi 586 dni. Na Saleinji nie odmierzamy czasu w ziemski sposób, gdy¿ nie ma to dla nas znaczenia. Nie mamy miesiêcy, ale mamy pory roku, wedle których toczy siê ¿ycie biologiczne planety i ustalane s¹ czasy siewów i plonów. Je¿eli chcemy okreœliæ kiedy coœ siê wydarzy³o, ustalamy odleg³oœæ miêdzy dniem dzisiej- szym a dniem zdarzenia. Np. gdy coœ siê zdarzy³o 100 lat temu, mówimy, ¿e „to zdarzy³o siê 100 lat temu". Proste? Ziemianom mo¿e wydawaæ siê to dziwne i niepraktyczne, ale jesteœmy przyzwyczajeni. Przywi¹zanie do dat jest nam obce, a sposób wyra¿ania dat w kontaktach z cywilizacjami ¿yj¹cymi w odwrotnym biegu czasu pomaga unikaæ pomy³ek. Czas odmierzany jest w skali jednego roku, gdy¿ jest to potrzebne do celów planistycznych. 586 dni dzielone s¹ na 4 kwarta³y roku po 146 dni (nazwane na czeœæ nazw ksiê¿yców - Enet, Gabit, Sewiik i Tyfon, czyli Pierwszy, Drugi, Trzeci i Czwarty - choæ niektórzy ¿artuj¹, ¿e by³o na odwrót) 14 2 dni œwi¹teczne - analogia ziemskiego Sylwestra i Nowego Roku. Zwyczajem jest, ¿e wszelkie jednorazowe wielkie przedsiêwziêcia nie mog¹ trwaæ d³u¿ej ni¿ rok. Pierwszego dnia roku (drugiego dnia œwi¹tecznego) og³asza siê wszystkie nowe wa¿ne dla ca³ej planety plany inwestycje, a w ostatni dzieñ roku (pierwszy dzieñ œwi¹teczny) podsumowuje. Tu muszê jednak dodaæ ma³¹ dygresj¹ - w dawnych czasach, póki nie zrozumiano czaso- przestrzeni, równie¿ u¿ywano lat. Ale praktykê tê porzucono, gdy¿ utrudnia³a badanie przesz³oœci (by³o to nieprzydatne w podgl¹daniu obrazu przesz³oœci). Nie ma dekad, wieków ani sta³ego punktu odniesienia w czasie, gdy¿ czas ci¹gle siê zmienia. Kwarta³y formalnie s¹ u¿ywane tylko w zakresie ubieg³ego, bie¿¹cego i przysz³ego roku (nieformalnie niektórzy mówi¹ o nich d³u¿ej). Historiê poznajemy chronologicznymi przyczynowo-skutkowymi ci¹- gami zdarzeñ a nie dat. Po co komu pamiêtaæ, ¿e coœ siê zdarzy³o np. 11 kwietnia 1870 r., skoro ta data codziennie oddala siê o 1 dzieñ. By badaæ przesz³oœæ wa¿na jest informacja ile dni temu coœ siê wyd- arzy³o, oraz znaæ chronologiê zdarzeñ i epoki historyczne, by prawid³owo je zlokalizowaæ, a ¿eby poznaæ dzieje planety i cywilizacji, wystarczy znaæ ogólnikowo zarys dziejów (co by³o wczeœniej a co póŸniej). 2.3. Szczegó³owy wygl¹d Saleinjiczyków Podzielê siê z wami szczegó³owym opisem wygl¹du Saleinjiczyków. Oto jak wygl¹damy... W³osy naturalne s¹ czarne, ciemnogranatowe i br¹zowe. W³osy mog¹ mieæ dowoln¹ d³u- goœæ, ale rzadko s¹ d³u¿sze ni¿ do ramion z powodu wygody. Niektórzy wybieraj¹ ³ysinê. Ow³osienie reszty cia³a - w stopniu nie rzucaj¹cym siê w oczy, delikatne, bardzo s³abe w³oski na skórze. W tym sensie przypominamy Indian i Jarawów (brak zarostu oraz ow³osienia pod pachami i w miejscach intymnych). Brwi - niezbyt krzaczaste, delikatne, jak u ziemskich kobiet. Kszta³t cia³a ró¿ny, ale nie ma grubasów ani chudzielców bo dbamy o zdrow¹ równowagê. G³owy Saleinjiczyków po narodzinach rosn¹ do okresu ok. 200 lat. S¹ wiêksze ni¿ u ludzi, a budowa cia³a masywniejsza. Kszta³t g³owy jest op³ywowy i kr¹g³y u dzieci i m³odych doros³ych. 15 U starszych wraz z wiekiem postêpuj¹ce zaostrzanie rysów twarzy i zmarszczki. Tak jak u Ziemian. Koœci policzkowe s¹ ³agodne jak u W³ochów, nie tak wyraziste jak u S³owian. Kszta³t czaszki przy- pomina czaszki Chiñczyków lub Indian, a nie Europejczyków. Za to oczy maj¹ europejski kszta³t. Nosy maj¹ jedn¹, wiêksz¹ dziurkê zamiast dwóch mniejszych. Nasze nosy nie poruszaj¹ siê przy wdechu i wydechu, bo s¹ twarde a nie takie miêsiste jak u Ziemian. Przypominaj¹ kostn¹ rurkê, która jest naturalnie po³¹czona z czaszk¹. W œrodku nosa, na wysokoœci oczu, mamy g¹bczasty filtr oczyszcza- j¹cy powietrze z py³ków. D³ubanie w nosie jest ³atwiejsze ni¿ u was. Proporcje cia³a s¹ podobne do ziemskich, tylko cia³a trochê bardziej krêpe. Kszta³t cia³a bywa ró¿ny - nie ma grubasów i chudzielców (poza rzadkimi przypadkami chorobowymi, które nie s¹ norm¹). Piersi kobiece s¹ zazwyczaj ma³e i œrednie. Wielkie utrudniaj¹ ¿ycie i jeœli urosn¹ zbyt wielkie, s¹ zmniejszane. Pupy tak¿e przewa¿nie nie s¹ zbyt wielkie ani odstaj¹ce. Ciœnienie atmosferyczne i grawi- tacja na Saleinji s¹ wiêksze, planeta jest wiêksza od Ziemi, a mimo to Saleinjiczycy s¹ ni¿si od Ziemian. Naturalna skóra Saleinjiczyków jest jasna, choæ ciemniejsza ni¿ u Europejczyków. Coœ po- œredniego miêdzy europejsk¹ a azjatyck¹. Kolor kremowy. Kiedyœ ¿y³y u nas 4 rasy, bia³a (znacznie jaœniejsza ni¿ Europejczycy), ¿ó³ta (ale nie taka, jak azjatycka), liliowa (jasny fiolet) i b³êkitna, a potem siê zmiesza³y. Lecz kolor skóry nie ma ¿adnego znaczenia, bo barwimy cia³a. Twarz na ogó³ barwiona jest w proste wzorki podkreœlaj¹ce urodê, które nie t³umi¹ elementów twarzy (w dobrym smaku jest, aby to prawdziwa twarz by³a widoczna, a nie obrazek na twarzy). Oczy prawie zawsze czarne, granatowe lub br¹zowe. S¹ wiêksze od oczu Ziemian o jakieœ 50% wzglêdem wielkoœci g³owy (s¹ takie, jak u waszych dzieci, a nasze dzieci maj¹ je jeszcze wiêksze - oczy nie rosn¹, reszta cia³a tak). Rzadko wystêpuj¹ inne kolory têczówki. Mamy 1 g³owê, 1 usta, 1 tu³owie, 1 nos, 1 narz¹d p³ciowy, 1 odbyt, 2 oczu, 2 rêce, 2 nogi, po 4 palce u r¹k i nóg. Liczby w³osów na g³owie nie znam, bo nigdy nie liczy³em. Jedyna galanteria, za wyj¹tkiem u¿ywanych w pracy i podczas podró¿y kosmicznych kombi- nezonów ochronnych, to kapelusz lub inne nakrycie g³owy chroni¹ce przed s³oñcem, proste wisiorki na szyi lub sznureczek w biodrach (taka przepaska) z ewentualnym bocznym mieszkiem na drobiazgi i obuwie przypominaj¹ce skarpetki na grubszej podeszwie. Niektórzy zamiast kapeluszy wybieraj¹ os³aniacz podobny do lataj¹cego parasola bez r¹czki lub chiñskiego kapelusza o œrednicy du¿ego parasola czy du¿ego, meksykañskiego kapelusza. Podczas ceremonii pogrzebowych dodatki odzie¿o- we zawieraj¹ bia³e elementy (kolor bia³y jest symbolem równowagi energetyczne i nowego ¿ycia). Np. na okazjê pogrzebu zak³ada siê bia³e obuwie, bia³e nakrycia g³owy, ozdobny bia³y szal lub chustkê. Obuwie i nakrycie g³owy zawsze jest dopasowane kolorystycznie do zabarwienia skóry bo jesteœmy urodzonymi estetami (choæ zdarza siê, ¿e dusze, które pierwszy raz wcieli³y siê w Saleinjiczyków pope³niaj¹ nieprzyjemne dla oka gafy i trzeba je uœwiadamiaæ). 2.4. Jak ubieraj¹ siê kosmici? Zapewne wielu z was, zw³aszcza kobiety, zastanawia siê, jak w³aœciwie ubieraj¹ siê kosmici. Czy ich stroje przypominaj¹ greckie chitony lub tuniki? A mo¿e œciœle dopasowane do kszta³tów cia³a elastyczne kombinezony? Ile ras tyle stylów. Ale - o dziwo - im wy¿ej rozwiniêta cywilizacja tym bardziej go³a. Istoty pó³materialne i niematerialne praktycznie niczego na siebie nie wk³adaj¹ z powo- dów technicznych, bo wszystko z nich spada. A jak to wygl¹da na mojej planecie w gwiazdozbiorze Lwa? Mamy w³asny, niepowtarzalny styl, który czêsto jest nieudolnie i prymitywnie kopiowany na innych planetach z którymi utrzymujemy kontakty. Oko³o 275 tysiêcy lat temu, po wielkiej katastrofie, wiele na naszej planecie siê zmieni³o. 16 Do ¿ycia nadawa³y siê tylko tereny przybiegunowe, a obszar pomiêdzy nimi zosta³ doszczêtnie zniszczony przez meteoryt. Wiele trudu zajê³o nam przywrócenie bujnej przyrody. Po kilku tysi¹cach lat rekultywacja siê zakoñczy³a i wówczas podjêto decyzjê o podziale planety na piêæ stref. Dwie gospodarcze, dwie przyrodnicze i jedn¹ mieszkaln¹. Mieszkalna zlokalizowana jest w okolicach równi- ka. To najcieplejsza strefa planety. Temperatura dochodzi tam w dzieñ do ok. 50 ° C, a w nocy spada do ok. 15 ° C. Pocz¹tkowo w dzieñ nosiliœmy pelerynê, która chroni³a nas przed nadmiernym promienio- waniem a w nocy zak³adaliœmy koszulê i spodnie. Po jakichœ oœmiu tysi¹cach lat dostosowaliœmy siê do temperatur i ca³kowicie zrzuciliœmy ubrania. A wszystko dziêki odkryciu ochronnej substancji termicznej, któr¹ barwimy nasze cia³a. Potrafimy z pewnej roœliny wytwarzaæ obojêtn¹ dla zdrowia substancjê, która po wtarciu w skórê odbija nadmiar promieni cieplnych gdy jest gor¹co (dziêki czemu czujemy na skórze mi³y ch³ód) oraz zatrzymuje w ciele ciep³o gdy jest ch³odniej. Substancjê nazywamy „ej¹”, co mo¿na prze- t³umaczyæ jako „ochronê”. Im d³u¿ej eja jest wystawiona na œwiat³o, tym ciemniejszy kolor przybiera, co zmusi³o nas do znalezienia substancji przeciwdzia³aj¹cej nieestetycznym odbarwieniom. Jest ni¹ wyci¹g z innej roœliny o podobnych, lecz s³abszych w³aœciwoœciach, który odbija promienie nim wp³yn¹ na kolor skóry („weja” czyli „nadochrona”). Razem tworz¹ doskona³e zabezpieczenie termiczne. Z czasem udo- skonaliliœmy substancje - sta³y siê trwalsze a niepo¿¹dan¹ w³aœciwoœæ eji potrafiliœmy zastosowaæ w celach zdobniczych. Obecnie prawie ka¿dy mieszkaniec mojej planety upiêksza cia³o fantastyczny- mi wzorami. Najwiêksz¹ zabawê maj¹ dzieci, które lubi¹ upodabniaæ siê do zwierz¹tek, roœlin, postaci fikcyjnych i przedmiotów codziennego u¿ytku. Pamiêtam, jak lubi³em kiedyœ upodabniaæ siê do meta- licznego androida. Doroœli zazwyczaj wybieraj¹ ³adne, geometryczne wzory lub fakturê. Je¿eli ktoœ ¿yczy sobie jednolity kolor lub brak koloru (przeŸroczystoœæ), nie ma problemu. Kiedyœ przeŸroczystoœæ sprawia³a problemy, gdy¿ weja by³a pó³przeŸroczysta, ale zosta³y rozwi¹zane. Aby nadaæ skórze odpowiedni wzór i barwê, nale¿y wejœæ do odpowiedniego urz¹dzenia. Najpierw nale¿y usun¹æ star¹ ejê i wejê, co trwa oko³o piêtnastu ziemskich minut. Usuwa siê je za pomoc¹ niegroŸnego gazu oczyszczaj¹cego naskórek. Gdy skóra jest gotowa, urz¹dzenie równo- miernie rozprowadza ejê za pomoc¹ pêdzelków i rozpylaczy, co trochê ³askocze. PóŸniej, przez oko³o dziesiêæ ziemskich minut nastêpuje suszenie a potem faza naœwietlania. Na wizualnym symulatorze mo¿emy obejrzeæ ró¿ne wzory naœwietlania i wybraæ coœ dla siebie. Jeœli nam ¿aden wzór nie odpo- wiada lub nie chce siê szukaæ, mo¿emy stworzyæ w³asny. W wyniku naœwietlania - w zale¿noœci od intensywnoœci promieni - pojawiaj¹ siê na skórze odpowiednie kolory i kszta³ty. Na koniec nastê- puje faza spryskania skóry oleist¹ wej¹, która zapewnia trwa³oœæ kolorów i dodatkow¹ odpornoœæ na wahania temperatury. Czynnoœæ trzeba powtarzaæ raz na kilkadziesi¹t dni. Maksymalna trwa³oœæ wynosi oko³o 80 ziemskich dni. W tym czasie mo¿na swobodnie siê myæ, bo warstwa ochronna przepuszcza wilgoæ. Mo¿na te¿ zmieniæ kolorystykê wczeœniej, ale nie jest to zalecane. Pewnie zastanawiacie siê, jak to wygl¹da. Czy przypomina ziemskie tatua¿e albo zabawy naturystów w malowanie cia³a akwarelkami? Otó¿ nie. Bardziej przypomina to proces fotograficzny. Mieszkañcy innych planet zarazili siê pomys³em i wykorzystuj¹ ejê i wejê do tworzenia ozdobnych tkanin. Twarz doros³ych na ogó³ barwiona jest w proste wzorki, lub jednolity kolor bez wzorków, by nie odwraca³y uwagi od elementów twarzy. Spotyka siê te¿ minimalistów, którzy barwi¹ ca³e cia³o na jednolity kolor. Na koniec muszê jeszcze dodaæ, ¿e choæ ¿yjemy trybem nocnym (w najwiêkszy upa³ œpimy), w godzinach porannych i popo³udniowych chronimy g³owy dodatkowo kapeluszami a stopy bardzo 17 przewiewnym obuwiem przypominaj¹cym skarpetki na grubszej podeszwie. Dla ozdoby i wygody nosimy na szyjach skromne wisiorki z wbudowanym urz¹dzeniem wielofunkcyjnym. Niemowlakom zak³adamy coœ w rodzaju pieluszek wykonanych z naszpikowanego czu³¹ elektronik¹ materia³u, który przetwarza mocz i ka³ w nawóz. Gdy pracujemy w strefach podbiegunowych, lub wyruszamy na dalekie wyprawy kosmiczne, przywdziewamy ochronne kombinezony ze specjalnego, metalicznego materia³u oraz he³mokaski. Za- bezpieczaj¹ nas przed szkodliwym promieniowaniem (kosmicznym i radioaktywnym), substancjami chemicznymi, ostrymi narzêdziami i fizycznymi zderzeniami (wypadki zdarzaj¹ siê i u nas). Ludzie przyzwyczajeni do codziennej nagoœci nie patrz¹ na cia³a innych osób, nie podniecaj¹ siê nimi, lecz spogl¹daj¹ na twarz i prosto w oczy dostrzegaj¹c emocje, osobowoœæ, etc. Ludzie codziennie ubrani nie zwracaj¹ uwagê na to co siedzi w œrodku osoby, lecz co jest na zewn¹trz niej. Dlatego gdy siê rozbior¹, patrz¹ najpierw na cia³a. Faza ta, w zale¿noœci od poziomu rozwoju osoby, mo¿e trwaæ minutê, godzinê lub lata. Obyczajowoœæ ulega zmianie, to tylko kwestia czasu. Lubisz jak¹œ potrawê? Przestaniesz, jeœli bêdziesz jeœæ j¹ codziennie w du¿ych iloœciach. Tak samo jest z nagoœci¹. Najpierw wywo³uje emocje a potem przestaje byæ zauwa¿alna. Trudno to jednak poj¹æ osobom, które nie przesz³y metamorfozy, ale tu odwo³am siê do dzieciñstwa. Dzieci myœl¹ inaczej ni¿ doroœli, prawda? Najpierw nagoœæ jest dla nich czymœ naturalnym, czuj¹ siê swobodnie bez ubrañ, bo liczy siê to co robi¹, mówi¹, planuj¹. Potem pojawiaj¹ siê moralizatorzy ucz¹cy zas³aniania siê i wstydu. Jest to wirus psychiczny. Ale ten proces mo¿na odwróciæ, tak jak mo¿na wyleczyæ ka¿d¹ fobiê, wstrêt, wstyd. Istnieje ró¿nica miêdzy ubieraniem siê ze wstydu, a barwieniem cia³a kolorami by wyraziæ swoj¹ osobowoœæ. Barwienie i wzory wyp³ywaj¹ce z wyobraŸni to nie to samo co zak³adanie goto- wych ubrañ zaprojektowanych przez projektanta. Praktykê malowania farbkami cia³ stosuj¹ te¿ czasami nudyœci na Ziemi, dla zabawy. Aby zrozumieæ, ¿e nagoœæ jest niewa¿na, ale osobowoœæ, mo¿esz iœæ na pla¿ê nudystów, rozbierz siê, pograj w coœ, a po kilku godzinach, najpóŸniej kilku dniach, twoja percepcja siê zmieni. Przestaniesz siê wstydziæ i zaczniesz dostrzegaæ, ¿e coœ jest nie tak z oczami „ubrañców”, którzy udaj¹, ¿e tylko prze- chodz¹ przez tak¹ pla¿ê, a oczka im biegaj¹, bo chc¹ naogl¹daæ siê golizny sami nie rozbieraj¹c. Przyzwyczaisz siê te¿ do nieestetycznych cia³ i przestaniesz przywi¹zywaæ tak¹ wielk¹ wagê do wygl¹du - czy to w ubraniu, czy bez. 2.5. Domy na Saleinji Nasze domy wielkoœci¹ dorównuj¹ ziemskim zamkom lub pa³acom. Na Saleinji istnieje wiele stylów architektonicznych, w tym przypominaj¹ce ziemskie. Odzwierciedlaj¹ nasz¹ wiedzê o budow- nictwie we wszechœwiecie. Inspirujemy siê stylami z ró¿nych planet, tak¿e z Ziemi. Staramy siê zachowaæ estetykê i w przypadku osiedli dbamy, aby budynki by³y ze sob¹ harmonijnie powi¹zane. Wnêtrza domów wyposa¿amy w niezbêdne do ¿ycia meble i urz¹dzenia. Wyposa¿enie zale¿y od potrzeb i fantazji domowników. Ka¿dy dom jest samowystarczalny. Mamy kuchnie, ³azienki, bawialnie, generatory sztucznych œwiatów, itd. Najwiêkszym po- mieszczeniem ka¿dego kompleksu mieszkalnego jest wspólna, zbiorowa sypialnia, która musi pomieœciæ wszystkich domowników. Ka¿dy domownik ma równie¿ prywatny pokój, w którym mo¿e spaæ indywidualnie, gdy jest zmêczony grupowym chrapaniem albo chce odrobiny samotnoœci. W naszych domach nie ma lamp, gdy¿ œwiec¹ œciany. Zamiast okien mamy inteligentne œciany, które potrafi¹ staæ siê prze